Puszysty śnieżny dywan na drodze. Drzewa i krzewy przykryte białą pierzynką. Na szybach misterne koronkowe wzory namalowane przez mróz. Pięknie.

Oczywiście jeśli obserwuję taką śnieżną krainę siedząc przy kominku, okryta kocem, a dodatkowo rozgrzewa mnie kakao lub grzane wino.  Dla mnie zima mogłaby trwać jedynie kilka dni podczas świąt Bożego Narodzenia oraz kilka dni podczas wyjazdu na narty. Pozostały czas z przyjemnością spędziłabym w wiosennej aurze.  Niestety – o ile mogę jej nie lubić  i bojkotować, to muszę jakoś przeżyć. Trudno jest mi zmusić się do wielu warstw ubrań upodobniających mnie do ludzika Michelin, dlatego wybieram ciepłe rajstopy, kaszmirowy golf i puchową kurtkę.

Tak jak cały rok mogłaby trwać wiosna i lato, tak cała moja garderoba mogłaby sprowadzać się do ubrać w kolorze nude (plus odrobina czerni i bieli), co zresztą bardzo wyraźnie widać w moich stylizacjach.