Trampki, bluza, podarte jeansy –uwielbiam ubierać się w taki luźny i wygodny sposób na co dzień. Ale są też dni
kiedy uwielbiam czuć się kobieco, jak dama. Wtedy z pomocą przychodzą mi dopasowane fasony sukienek, ale także takie dodatki, które sprawiają, że od razu czuję się nie tylko kobietą, ale wręcz …damą. Takie uczucie mam kiedy
sięgam po kapelusze, czarne rajstopy ze szwem i futerka (ja wybieram te sztuczne). Kiedy połączę wszystko razem, osiągam mix w którym nie ma mowy o tym, żeby nie być damą. Taki strój dodaje nam pewności, wymusza na nas inny sposób chodzenia, stania – taki w jaki poruszają się prawdziwe damy.

Czasami wystarczy sięgnąć po naprawdę drobne gadżety żeby cała stylizacja nabrała szykownego charakteru – mogą to być piękne skórzane rękawiczki, elegancki szal czy futrzana etola. Czasami ogromną różnicę sprawi choćby ślad czerwonej szminki. „Tak się stroić?” – pomyślisz. Na co dzień to lekka przesada, ale jeśli od czasu do czasu „  (…)nie masz ochoty się stroić, to znaczy, że masz depresję. Potrzebny ci modowy prysznic” (Anna Dello Russo).

Kiedy mam na sobie piękne i modne ubrania a twarz zdobi staranny makijaż zawsze czuję się lepiej. Prawda jest
taka, że powinniśmy czuć się dobrze same ze sobą bez tych wszystkich gadżetów, jednak czasami jest to trudne. Myślę, że każda z nas przezywa czasami „dzień trolla”, bad hair day,  bad face day czy inny bad day. Nawet Irina Shayk (ok., ona może nie zna tego uczucia;)). Nosząc takie combo kobiecych dodatków nie mogę czuć się źle czy nieatrakcyjnie, to tak jak bym dodała sobie 10 punktów na skali pewności siebie 😉 Wiadomo, ładne szmatki nie zbudują za nas pewności siebie, ale to dobry początek, pierwszy krok dla tych opornych J. I nie zapomnijcie o uśmiechu – to najszybszy i totalnie bezkosztowy poprawiacz naszego wyglądu.… i nigdy nie wychodzi z mody J.