to top

High need baby, „hajnid”, wymagające dziecko, dzieci o większych potrzebach – czyli jakie?

I czy w ogóle jest sens nadawać dzieciom takie „etykietki”?

Kto to High Need Baby? W największym skrócie – niemowlę, które odczuwa wszystko mocniej, intensywniej i także mocniej i intensywniej reaguje. Inna definicja zakłada, że to niemowlęta, które wymagają wszystkiego więcej, poza snem.

Bo tzw. hajnid nie śpi, ciągle chce być na rączkach, jest „nieodkładalny” do wózka/łóżeczka/fotelika i wymaga od rodzica 100% uwagi, zawsze i wszędzie (nawet podczas ich krótkich drzemek, więc zapomnij, że ogarniesz dom czy obiad w czasie, kiedy dziecko śpi). To prawda, że większość niemowląt najlepiej czuje się w ramionach rodziców, ale w przypadku High Need Baby nie ma mowy o odłożeniu do łóżeczka czy na matę (a jeśli już się uda jest to rzadko powtarzający się wyjątek?). Zwykle hajnidy nie tolerują także wózków, fotelików samochodowych, a ukojenie znajdują jedynie blisko rodzica.

Mówili, że noworodki i niemowlęta tylko śpią i jedzą. High Need Baby to może i je całą dobę, w dodatku, kiedy tylko poczuje głód, to tak głośno domaga się jedzenia, że słychać go na drugim końcu miasta (a przecież jadł 15 minut temu). Do tych całodobowych karmień dochodzi fakt, że wiele hajnidów mogłoby w ogóle nie spać. Ewentualnie tylko w ramionach rodzica, często zasypiaja dopiero po 40 minutach śpiewania kołysanek przy akompaniamencie szumisia i rytmicznych ruchach na piłce. Jednak, kiedy Mama z ulgą wzdycha (oczywiście tylko w myślach, bo westchnięcie jest w stanie wybudzić małego wrażliwca?) i opracowuje plan bezszelestnego wstania z piłki i przetransportowania malucha do łóżeczka, ten otwiera swoje słodkie oczy w sekundę po tym, jak jego słodkie stópki dotknęły materaca łóżeczka. W wielu przypadkach opadająca z sił Matka po tym jak udało jej się uśpić dziecko, zostawia je po prostu na swojej piersi i wydawałoby się, że ten plan drzemki jest planem doskonałym, ale wówczas Mamie zaczyna burczeć w brzuchu, i piękne oczka maleństwa znowu robią się wielkie i już wyspane. „Przesypia już całe noce?” – to pytanie doprowadza Cię do rozpaczy? Bo przecież Twój maluch budzi się co godzinę ….

Jeśli pomyślałaś, że to właśnie o Twoim dziecku, to gratuluję wyjątkowo wymagającego egzemplarza i witam w klubie mam wymagających maluchów?

Jeśli myślisz, że Twoje maleństwo czasami też się tak zachowuje, to również gratuluję – na pewno te gorsze dni miną, ale to nie hajnid, bo wymagające dziecko, jest zawsze wymagające, a nie tylko 2 dni w tygodniu/w czasie ząbkowania/skoku rozwojowego?

Być może ten post będzie „ukojeniem” dla mam wymagających dzieci, bo opieka nad „hajnidkiem” jest naprawdę sporym wyzwaniem. Jeśli trafił Ci się Aniołek, to być może ten wpis pomoże Ci zrozumieć niektóre mamy, albo może nawet wesprzeć kogoś ze swoich znajomych, kto posiada takie dziecko.

Ja z koncepcją High Need Baby zetknęłam się wiele lat wcześniej w swojej pracy więc kiedy mój syn zaczął przejawiać takie cechy nie byłam tak zagubiona, pewnie też dlatego, że ….sama jestem jednym z dorosłych „hajnidów”, wiec wiele kwestii jest dla mnie naturalnych. Widziałam jednak jak wielu rodziców, którzy trafiali do gabinetu wyczerpani, zdołowaniu, obwiniając siebie, że coś zrobili źle, że ich dziecko nie potrafi spać czy samo bawić się czy jeździć w wózku. Kiedy słyszeli o koncepcji High Need Baby nagle doznawali olśnienia. A kiedy spotykali drugiego rodzica hajnida zaczynali dla siebie widzieć światełko w tunelu. Zmęczenie i niewyspanie magicznie nie znikało, jednak świadomość, że zarówno z nimi, jak i ich dzieckiem wszystko jest ok, powodowało ulgę.

Skarbnicą wiedzy na temat High Need Baby są książki Marthy i Williama Searsów, i jeśli czujesz, że czytasz o swoim dziecku, serdecznie polecam Wam książki ich autorstwa. (Niedługo też pojawi się wpis z polecanymi przeze mnie książkami ułatwiającymi opiekę nad niemowlętami).

Z doświadczenia, zarówno mojego osobistego, maminego, jak i doświadczenia psychologa, wiem, że wielu rodziców, w konfrontacji z rodzicami dzieci mniej wymagających czuje się po prostu przygnębionych, zrozpaczonych i bezradnych. W obliczu wszędzie słyszanych sloganów: „rozpuściłaś to masz!/ Nauczyłaś go noszenia, to teraz noś!” oraz obserwacji innych rodziców np. podczas spacerów można naprawdę zwątpić w swoje rodzicielskie kompetencje. Kluczowe więc jest tutaj zrozumienie faktu, że to jak i ile śpi dziecko oraz czy potrzebuje być noszone, w bardzo wielu przypadkach (jeśli nie wszystkich) nie wynika z „rozpuszczenia”, a ze specyficznej potrzeby dziecka. Potrzeby, a nie nawyku.

Jeśli nigdy nie spotkałaś się z określeniem High need baby, to po krótce wyjaśnię czym charakteryzuje się taki osobnik.

High Need Baby (spolszczenie hajnid, wymagające dziecko, dziecko o dużych potrzebach) jest:

– domagające sięhajnidy intensywnie domagają się wszystkiego. Często jest to odbierane jako manipulowanie lub terroryzowanie (bardzo błędnie). Jeśli High Need Baby płacze i domaga się wzięcia na ręce, to nie odpuści. Prędzej zwymiotuje, wpadnie w histerię niż odpuści. Jeśli zostanie pozostawione w łóżeczku, samo się nie uspokoi, będzie dopominało się o rodzica do utraty tchu.

– intensywnehajnidy zwykle nie używają emocjI o średnim natężeniu, tylko od razu wkraczają na skrajne – albo pełna euforia, albo głośny płacz. Najlepiej widać to na przykładzie jedzenia. „Standardowe” dziecko delikatnie pokazuje, że robi się głodne. Hajnid nie przejawia wczesnych oznak głodu, tylko nagle, gwałtownie i intensywnie płacze i domaga się jedzenia, jak by było głodzone kilka godzin.

– ma lekki sen i często się wybudzahajnid nie da Ci pospać. Wstawianie w nocy milion razy (każdego dnia, a nie wtedy, kiedy ząbkuje?) to norma. Nie mówimy o dwóch pobudkach na jedzenie. Mówimy o pobudkach co godzinę, w porywach do dwóch (a zdarza się, że i częściej). Drzemki w ciągu dnia to raczej krótkie chwile (minuty) na złapanie oddechu, a nie godzinne sesje snu. W dodatku w czasie tych krótkich chwil musisz uważać na każdy dźwięk i nie mam na myśli włączania wiertarki. High need baby może zostać obudzone, kiedy strzeli Ci kostka w kolanie, albo zaburczy w brzuchu. Drzemki często oznaczają także, że dziecko śpi o ile leży na Tobie…

– nieprzewidywalne – tak, są dzieci, które mają stałą ilość drzemek, o stałej porze, budzą się i chodzą spać zwykle o tej samej godzinie. Łatwo zaplanować dzień uwzględniając ich pory snu i karmienia. Ale to nie są High Need Baby. Hajnidy raz wstają skoro świt, następnym razem o 9; jednego dnia stają się senne przed dobranocką, innego nie ma mowy o zaśnięciu przed północą. Rady w stylu „Możesz mu wprowadzić stały rytm dnia, rytuały…” są świetne, ale nie działają w tym przypadku. Jedyna stała rzecz to brak stałości?

– nadwrażliwe – najcichszy dźwięk jest przez nie słyszalny, a każdy paproszek nie pozostanie niezauważony. Dodatkowo bardzo wyraźnie odczuwają wszelkie zmiany w otoczeniu, emocje i współodczuwają je. Widać też dużą wrażliwość na bodźce dotykowe – może je drażnić dotyk, kąpiel, masaż czy szorstkie ubranka.

– ruchliwe i aktywne – zastanawiasz się jak te wszystkie mamy robią zdjęcia swoim nowonarodzonym dzieciom i one bez ruchu leżą? Nie możesz uchwycić chwili, kiedy dziecko leży bez ruchu? Dzieci te zawsze są w ruchu, wiecznie przebierają nóżkami, rączkami….

-„nieodkładalne” i nastawione na bliski kontakt – te wszystkie dzieci, które są na rączkach całe dnie, śpią na piersi rodzica to prawdopodobnie High Need Baby. Próby odłożenia do łóżeczka zawsze kończą się przerwaniem drzemki, a zabawa na macie nie trwa dłużej niż 3 minuty (chyba, że rodzic leży obok). W dodatku nie ma mowy o tym, aby na tych rączkach pozostać w bezruchu – rodzic ma tańczyć, skakać, w najlepszym wypadku jedynie spacerować? Fotelik i wózek to największe zło. Możesz je zasypać całą masą superaktywnych zabawek czy bujaczków, ale nic nie jest w stanie zastąpić hajnidowi rodzica.

– łakome i niezaspokojnone – high need babies mogłoby jeść cały dzień i wisieć na piersi mamy całą dobę, a raczej na pewno całą noc. Zapomnij więc o karmieniach wg zegarka.

W świecie High Need Baby wszystko dzieje się intensywniej: szybciej i mocniej. Stąd też takie reakcje: szybkie, nerwowe, intensywne. Ich układ nerwowy funkcjonuje tak, jakby został pozbawiony bariery ochronnej. Bodźce, które wydają nam się neutralne (nawet dla innych niemowląt), w przypadku dzieci o temperamencie High Need Baby doświadczane są jako zagrażające bombardowanie, z którym nie są w stanie sobie poradzić. Jedynym ratunkiem dla nich są znajome i bezpieczne ramiona rodzica, które dają ukojenie i są w stanie wyciszyć układ nerwowy na tyle, aby maleństwo mogło się odprężyć i zasnąć.

15
  Po co ta etykietka „High Need Baby”? Wiem, że dla wielu osób klasyfikowanie i przyklejanie etykietki wydaje się „zbędne” – po co tak określać dzieci i stygmatyzować. Kategoria High Need Baby jest jednak bardzo potrzebna, głownie dla rodziców, bo daje nadzieję, uspokaja i pozwala wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi wewnętrznymi przekonaniami zamiast słuchać rad innych, którzy zapewne maja bardzo dobre intencje i których rady możliwe, że są skuteczne, jednak w obliczu hajnida, powodują u rodziców jedynie frustrację. Próbowałaś może dać mu przytulankę? A może puść szumisia? Mojemu dziecku pomagało zasnąć jak je pogłaskałam….. Tego typu rady powodują u rodziców hajnida jeszcze większą frustrację, ponieważ rodzice dziecka o dużych potrzebach najprawdopodobniej przerobili już wszystkie możliwe pomysły, strategie i niewiele one pomogły. A nawet jeśli pomogły, to za dwa tygodnie przestały już działać, bo jak już wiemy – High Need Baby jest nieprzewidywalny …? Z określeniem tej specyficznej grupy dzieci są od samego początku problemy – pierwotne określenie, wywodzące się z lat 50-tych, czyli „dzieci o trudnym temperamencie” było mocno oceniające. I w pełni się z tym zgadzam, bo słowo „trudne” niesie w sobie jednak negatywne emocje. Stąd też w latach 80-tych wielką „robotę” zrobiło małżeństwo Searsów, określając „trudny” temperament jako „High Need Baby”. I tutaj pojawia się mały problem z polskim odpowiednikiem czyli „wymagające” dziecko, ponieważ moim zdaniem każde dziecko, bez wyjątku, jest wymagające? Zarówno to, które pięknie przesypia noce, także to, które potrafi samo bawić się na macie godziny i grzecznie leży w łóżeczku podczas kiedy mama bierze prysznic. Jednak w przypadku „hajnidów” mówimy o dziecku o dużych potrzebach, o dziecku wymagającym wszystkiego więcej…..poza snem? I to jest tutaj kluczowe – dzieci, które potrzebują więcej uwagi, więcej kontaktu, więcej bliskości, natomiast zdecydowanie mniej niż przeciętne dziecko snu. A jak wiadomo – jak dziecko nie śpi, nie śpi też rodzić. A rodzic niewyspany, to zmęczony, czasami nawet wypalony, rodzic. Dodajmy do tego odłożenie innych potrzeb rodziców na bok – bo przecież maluszek wymaga 100% uwagi, i nie można zająć się sobą, domem, partnerem w czasie kiedy dziecko śpi lub „bawi się” – bo High Need Baby nie mają takich momentów… Co więcej, często nie można też liczyć na wsparcie rodziny, bo albo jest zbyt daleko, albo ich rady są nieskutecznie i co gorsza, powodują w rodzicach hajnidów poczucie winy, że „coś zrobili źle: zepsuli, rozpuścili, przyzwyczaili, nie nauczyli….”. Bo przecież „wszystkie dzieci śpią, jeżdżą w wózkach, jedzą regularnie, nie płaczą”, a jeśli tego nie robią, to wina leży po stronie matki, bo „nie nauczyła” niemowlęcia zasypiać, bawić się, leżeć, a co najgorsze „matka daje sobą manipulowć i wychowuje małego terrorystę”.

Dlatego też ta „etykietka” pomaga rodzicom wymagających dzieci, bo znajdując drugiego rodzica High Need Baby w końcu nie czują się oceniani, w końcu, mogą odetchnąć czując, że obok tych pięknie śpiących i mniej wymagających Zoś i Pawełków, są też na świecie mocno wrażliwe i mało śpiące Anie i Michałki. I co więcej, czasami rodzic wymagającego dziecka jest skarbnicą wiedzy, wsparcia, pocieszenia i pomysłów na to jak na co dzień poradzić sobie z wymagającym dzieckiem. High Need Baby nie są ani w niczym lepsze, ani gorsze, są inne i opieka nad nimi, też jest nieszablonowa, trochę odstaje od wizji, jaką ma zapewne wielu świeżo upieczonych rodziców (to tyczy się chyba wszystkich dzieci?).

W wielu przypadkach pomocne jest już samo uświadomienie sobie,  że istnieją dzieci o temperamencie High Need Baby. Przede wszystkim kończy się porównywanie do innych, zadręczanie siebie, że coś jako rodzic zrobiliśmy źle. A wówczas można całą tę energię przełożyć nad opiekę nad dzieckiem i przeformułowanie założenia, że nie wszystkie dzieci muszą spać w łóżeczku, mieć stałe pory karmień czy drzemek, nie muszą tolerować wózka czy fotelika – to wszystko jest normalne, o ile zaakceptujemy fakt, że można nosić dziecko w chuście, że bardzo dobrą formą na wyspanie się rodziców i dzieci jest współspanie, a karmienie na żądanie (nawet jeśli jest to znacznie częściej niż co 3 godziny), to normalny wzorzec przy karmieniu piersią.

Jedno jest pewne – przy High Need Baby wszystko jest inne, niezaplanowane i nieoczekiwane. Ale takie jest też życie, i pewna „nieprzewidywalność” jest w nie wpisana;)

 

Bibliografia:

„Księga wymagającego dziecka” Williama i Marthy Searsów. Wydawnictwo Mamania, 2015.

„Księga Rodzicielstwa Bliskości” William Sears, Martha Sears, wyd. Mamania, 2013

„Nie z miłości” Jesper Juul,  Podkowa Leśna 2011.

EvelineBison

  • Agnieszka

    Młoda była właśnie takim Maleństwem. Ale za tym kryły się inne rzeczy – na szczęście szybko wychwycone, dały się wyprostować…
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂

    28 kwietnia 2019 at 20:51 Odpowiedz
  • Kinga

    Przydatna notka❣

    29 kwietnia 2019 at 09:38 Odpowiedz
  • Kashaya

    Such a little cutie.=)

    29 kwietnia 2019 at 20:04 Odpowiedz
  • Basia

    Mój maluch sie zalicza do grupy dzieci wymagających choć chyba juz mu przechodzi

    29 kwietnia 2019 at 21:32 Odpowiedz
  • Miśka

    Wiem co to znaczy mieć takie brzdąca!

    1 maja 2019 at 04:25 Odpowiedz
  • Kasia

    Znakomity artykuł, widać wiele włożonej pracy

    6 maja 2019 at 22:44 Odpowiedz
  • Monia

    Oh to wszystko minie 🙂

    7 maja 2019 at 22:51 Odpowiedz
  • Lena

    Bardzo ciekawy wpis 🙂

    14 maja 2019 at 14:46 Odpowiedz
  • Ida

    Dzięki za te wskazówki 😉 Bardzo się przydają 🙂

    2 lipca 2019 at 07:46 Odpowiedz
  • Ula

    Ciekawa koncepcja, nigdy o takiej nie słyszałam :O

    4 lipca 2019 at 08:17 Odpowiedz

Leave a Comment