to top

Nie znasz mojej historii

Zdarzyło Wam się spojrzeć na inną mamę i dziecko z zazdrością? Pomyśleć sobie: „o, ta to ma dobrze”? Ja wielokrotnie patrzyłam z zazdrością na mamusie, które spacerowały, powoli pchając wózek ze spokojnym niemowlęciem. Widok śpiącego dziecka w spacerówce był już dla mnie szczytem marzeń. A kiedy udało mi się zostawić maluszka pod opieką dziadków i wyskoczyć do sklepu i spotkałam tam mamę, która ze spokojem wybiera produkty z półki, podczas gdy jej dziecko po prostu leży sobie w wózeczku albo śpi i nie budzi go hałas panujący w sklepie, ze zdziwienia i niedowierzania moje oczy robiły się okrągłe jak 5 złoty. Podobnie działał na mnie widok mam, które mogły wypić kawę i poczytać książkę podczas gdy dziecię było zafascynowane zabawkami wiszącymi nad matą. Mój synek poleżał na macie 30 sekund, ewentualnie 5 minut, jeśli zamiast zabawek wisiałam nad nim ja? Nie wspominając już o tym jak bardzo zazdrościłam mamom, których dzieci „po dobranocce” zasypiają, a one mają wieczór dla siebie. Wiem, że to dla wielu osób bardzo normalna rzeczywistość. Dla mnie przez pewien okres była tylko marzeniem?

Często zastanawiałam się co robię źle, że u mnie to tak nie działa. Że mój synek nie zasypia w wózku, nie wysiedzi w nim podczas zakupów (ba! Był nawet okres, kiedy nie wysiedział w nim w trakcie spaceru). Myślałam sobie jak to inne mamy mają cudowne, błogie dni ze swoimi pociechami.

 

Prawda jest taka, że często widzimy tylko wycinek całej historii…

Sama kilka miesięcy temu byłam w sytuacji, w której stanęłam po drugiej stronie. To ja, z moim nieśpiącym, nie siedzącym w wózku i foteliku samochodowym dzieckiem, które spokoju zaznaje tylko przy piersi oraz na rękach, byłam tą mamą, której inna mama zazdrościła spokojnego dziecka. Wszystko tylko dlatego, że owa mama widziała nas tylko kilka minut, znała tylko mały wycinek naszej historii…

16a

15

W poczekalni dla zdrowych dzieci na szczęście jest pusto. Nigdy nie miałam problemów z tym, żeby nakarmić synka piersią, zwłaszcza w miejscach, które są dedykowane małym dzieciom jak przychodnia lekarska, ale doceniam fakt, że było pusto. Niestety, po zatrzymaniu auta i wyjęciu Antosia z fotelika, jego lekki sen został przerwany, więc liczyłam na to, że przytulony do piersi wróci jeszcze do swojej drzemki. Do naszej wizyty pozostało 20 minut. W sam raz, aby Antoś zdążył zjeść i zregenerować się przed badaniem. No i żebym ja zdążyła zregenerować swoje siły po całodniowym maratonie i stresie związanym z podróżą do lekarza. Podróż – to brzmi jakbyśmy mieli do pokonania trasę co najmniej do drugiego miasta, oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów, a nie po prostu wyjazd zaledwie 3 kilometry. Każda podróż samochodem to dla mnie stres, bo w myślach odliczam ile minut uda mi się przejechać w względnej ciszy i czy tylko będzie miejsce do zatrzymania auta, kiedy synek zacznie być niezadowolony. W myślach wracam do dzisiejszego poranka – pobudka o 5 rano, zabawa z maluszkiem przez 2 godziny. Gdyby chociaż jeszcze chciał wyleżeć na macie, chętnie poleżałabym obok niego…Ale on miał inne plany – raczkowanie, wstawanie i wspinanie się to najlepszy sposób spędzania czasu. A najlepiej jest wspinać się na mamę i uwieszać na niej i jej piersi. Całe szczęście, że o 8 przyjechała moja mama i pomogła mi przy moim łobuzie. Zaplanowałyśmy wyjazd z godzinnym zapasem, nauczone, że z Antkiem nawet krótka podroż autem potrafi zamienić się w maraton z dziesięcioma przystankami? Do tego nigdy nie wiadomo, kiedy akurat zgłodnieje. A mój synek, jak przystało na typowego „hajnida” (na temat „hajnidów” pisałam w TYM poście) nie daje wczesnych oznak głodu, tylko z grubej rury domaga się „natychmiast i już” mleka. O dziwo, dziś akurat udało nam się przejechać te kilka kilometrów w błogim spokoju, bo Antoś usnął przy piersi i włożyłam go do fotelika bez zbudzenia. Biorąc pod uwagę, że szalał od 5 rano, musiał w końcu paść i zregenerować siły.

Chwilę później do gabinetu wchodzi młoda mama z rozkosznym różowym zawiniątkiem, które płacze przy rozbieraniu kombinezonu. Po kilku minutach „walki” z niemowlęciem płaczącym jakby obdzierano go ze skóry, a nie tylko zdejmowano kombinezon, siadają obok nas. Młoda mama spogląda na przysypiającego przy piersi Antosia z rozanieloną miną. „Gdyby moja tak zasnęła. Cały dzień dziś płacze. Nawet zakupów nie miałyśmy jak zrobić. Ledwie weszłam do sklepu, a już się zaczęło… Połowy rzeczy nie kupiłam, bo nie potrafiłam jej uspokoić. Pani to ma takie spokojne dziecko….Jak ja Pani zazdroszczę!”

22a 33 30

Już chciałam zaprzeczyć, opowiedzieć jak to tylko przypadkiem zasnął, że tak naprawdę, to ja nigdy nie zrobiłam z nim zakupów, kiedy ona nie czekając na moją odpowiedź znowu opowiadała:

„Sił mi brakuje czasami. Wie Pani, są takie dni, kiedy Amelka tylko płacze. Nic nie jest w stanie zając jej uwagi, nie może zasnąć….Pani to ma takiego kochanego, spokojnego aniołka…Naprawdę, zazdroszczę”

Bardzo często oceniamy mamy, dzieci, karcimy w myślach lub zazdrościmy, a najczęściej widzimy tylko część całej historii. Widzimy mamę ze spokojnym dzieckiem i zakładamy, że ono każdego dnia jest takie spokojne. Słyszymy płacz ząbkującego dziecka i oceniamy mamę jako nieudolną, która nie wie jak ukoić ból własnego dziecka. Łatwo ulegamy pokusie oceny, która niestety bardzo często ma niewiele wspólnego z prawdą. Ja bardzo często łapię się na tym, że przyklejam takie „łatki”, ale ciągle mam w głowie tę niedawną sytuację. Przypomina mi ona o tym jak łatwo jest na podstawie jednego zdarzenia, często przypadkowego, wysnuć błędny wniosek. Łatwo jest się pomylić, bo przecież nie znamy całej historii.

3226a 31

sukienka/dress Shein

torebka/straw bag tj maxx

spinki z perłami/pearls headclips Shein

sandały/sandals Tommy Hilfiger

25a 24a

EvelineBison

  • Agnieszka

    O rany, skąd ja to znam… tak jak trafnie napisałaś – widzimy tylko wycinek, aktualną pozorną doskonałą chwilę która nie trwa wiecznie, jeżeli trwa w ogóle;) Śliczna sukienka!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂

    3 października 2019 at 17:50 Odpowiedz
  • Julia

    Zbyt łatwo ocenić po pozorach. Życzę dużo wytrwałości i pozdrawiam serdecznie 😉

    8 października 2019 at 13:25 Odpowiedz

Leave a Comment