Ostatnie dni grudnia i początek stycznia zawsze obfituje w podsumowania i rankingi. Biegacze sumują ilość przebiegniętych kilometrów, osoby na diecie obliczają, ile kilogramów zrzucili, influencerzy sprawdzają, ilu przybyło im followersów, podróżnicy zliczają odwiedzone destynacje.
Zatrzymujemy się i sumujemy nasze osiągnięcia, porażki, wyciągamy lekcje z doświadczeń. Jedni robią postanowienia, inni wręcz przeciwnie – sądzą, że nowa kartka w kalendarzu niczego nie zmieni w naszym życiu. I sama uważam, że to prawda, że z nadejściem 1 stycznia życie nagle nie ulega magicznej przemianie. Po co więc te wszystkie postanowienia, wizualizacje „nowej ja”? Można to przecież łatwo obśmiać, tak jak przepełnione siłownie w pierwszym tygodniu stycznia, które z kolejnymi dniami wyludniają się i zostają na niej jedynie stali bywalcy. Jeśli jesteś na moim blogu trochę dłużej, zapewne pamiętasz, że napisałam kiedyś post na temat tego, dlaczego noworoczne postanowienia zwykle nie działają KLIK.
Czy to znaczy, że sama nie robię postanowień? Właściwie to nie tyle robię postanowienia, co po prostu DZIAŁAM! 😀 Bo samo postanowienie, to po prostu zatrzymanie się na pierwszym etapie realizacji, a bez planu i działań, utkniemy z listą pełną postanowień i w następny sylwestrowy wieczór stwierdzimy, że te całe postanowienia są nic nie warte?
Dzisiaj analizuję swoje działania z zeszłego roku i cele, które sobie wyznaczyłam, i muszę przyznać, że całkiem nieźle sobie poradziłam. Nie ukrywam, że moje postanowienia są dość długoterminowe i raczej wiążą się z ciągłym doskonaleniem i nieustanną pracą, więc sporo z nich jest nadal na etapie realizacji. Ale o to też w sumie w tym wszystkim chodzi – o nieustający progres.
No i jestem z siebie dumna! Nawet jeśli nie wszystko jest domknięte na 100%, to jestem już tego bliska i bardzo mnie to cieszy? Postanowiłam też oczywiście sobie znacznie bardziej namacalne i określone cele, które udało mi się nieźle zrealizować.
Jedno jest pewne – ten rok był bardzo, bardzo intensywny dla mnie. Opiekowałam się moim małym cudem, starałam się być dla niego najlepszą mamą z możliwych, trenowałam przy nim cierpliwość (co przy małym dzieckiem nie jest zbyt łatwe? więc jeśli myślisz, że szczytem cierpliwości jest próba zachowania pokerowej miny, gdy Twój szef wytrąca Cię z równowagi, to znaczy, że jeszcze nie wiesz co to znaczy zachować spokój przy roczniaku?), przeprowadziłam się do USA, odbyłam kilka dalekich podróży (i to z maluchem!) i nabrałam wiele pokory. Cieszę się, że nauczyłam się nie oceniać i przestałam liczyć się z ocenami obcych osób, które nie wnoszą niczego do mojego życia.
Najbardziej cieszę się z tego, że udało mi się w tym roku naprawdę żyć TU i TERAZ, cieszyć się tym co mamy i doceniać to co osiągnęliśmy. Cieszę się, że stałam się wolna, że niewiele rzeczy jest w stanie mnie ograniczać. I przede wszystkim- że sama zdjęłam z siebie te ograniczenia.
W tym roku postanowień mam kilka, większość to bardzo osobiste cele i marzenia i uważam, że powinny pozostać w moim sercu, w mojej głowie i notesie z ważnymi zapiskami?
Ale mam też kilka celów, które w wyraźny sposób związane są z moją blogową działalnością i dlatego chciałabym się nimi podzielić z Wami:
Wracam do regularnych ćwiczeń – nie dla zachowania wagi, ale dla dobrego zdrowia i samopoczucia. Na moim blogu powstanie więc nowa mini zakładka – FIT.
Kończę plan minimalizmu kosmetycznego – w zeszłym roku postanowiłam ograniczyć liczbę kosmetyków, tak aby mieściły się one w 1 kosmetyczce. I jestem na naprawdę świetnej drodze. Mój makijażowi niezbędnik właśnie dobił takich rozmiarów. Mam jeszcze kilka kosmetyków, których nie zdążyłam zużyć w zeszłym roku, stąd trochę przeciąga mi się ten projekt, ale jestem zadowolona, że nie kupiłam żadnego kosmetyku, który mi się dubluje ? Ograniczyłam także baaardzo mocno moją pielęgnację twarzy i zostawiłam tylko same perełki – wszystkie są bezzapachowe, przyjazne środowisku i co najważniejsze – ultra skuteczne (post o mojej nowej rutynie pielęgnacyjnej na pewno niedługo pojawi się na blogu).
Buduję kapsułową garderobę. Ten plan towarzyszy mi od dłuższego czasu, ale wymiana garderoby to dość powolny proces. Aktualnie brakuje mi jeszcze kilku elementów, ale od czasu, kiedy przyjechałam do USA i mój cały dobytek mieścił się w 2 walizkach, było mi znacznie łatwiej zbudować od nowa kapsułową garderobę. Myślę, że za rok będę już z niej naprawdę zadowolona ? Brakuje mi jeszcze dobrze skrojonej klasycznej marynarki, szpilek w kolorze nude oraz kilku ponadczasowych dodatków, jak np. te kolczyki złote kulki, które mogłabym nosić do wszystkiego. Uwielbiam takie elementy garderoby, które są stylowe, eleganckie, dobrej jakości i mogę je dowolnie z sobą komponować. Z tego też powodu na moim blogu chciałabym bardziej skupić się nie na nowych trendach, a na moich doświadczeniach i przemyśleniach związanych z komponowaniem nowej szafy czy bardziej minimalistycznymi zakupami.
Moi drodzy Czytelnicy, mam nadzieję, że dla Was ten rok był równie udany, obfity w radość. Życzę Wam pięknego roku – pełnego zdrowia, wypełnionego radością i czasem, który dobrze spożytkujecie. Życzę Wam, abyście byli dobrzy dla samych siebie, abyście czuli się wolni i kochani. Szczęśliwego Nowego Roku!
koszula/shirt butik Valer
kobiety białe krótkie spodenki/white shorts Asos
torebka/bag Asos
Magda
Życzę powodzenia w realizacji wszystkich celów i wszystkiego dobrego w Nowym Roku! 🙂 Pozdrawiam
EvelineBison
Dziękuję serdecznie!:)