Dziecko, które biega wieczorem, jakby wypiło zgrzewkę red bulla i popiło dzbankiem kawy. Brzmi znajomo?
Nagle wyciągają totalnie zapomniane zabawki, muszą poukładać wszystkie klocki od największego do najmniejszego, dodatkowo w porządku kolorystycznym. Na przeczytanie czeka jeszcze książeczka, na którą w ciągu dnia nawet nie spojrzy. Nagle, do rangi najważniejszej sprawy urasta wykonanie telefonu do babci i dziadka. Mycie zębów przeciąga się w nieskończoność i zaczynają się maratony na golasa i uciekanie przed tatą próbującym ubrać piżamę.
Znasz to skądś? Pewnie większość rodziców to zna.
Ostatnio mój syn przechodzi samego siebie, jeśli chodzi o spanie. A raczej jego brak. Ja z kolei przy nim pobijam rekordy w funkcjonowaniu na oparach? Jeśli kawa nie pomaga, to wspieram się guaraną i żeń szeniem (Energy Fizz Stick).
Mamy rytuały wieczorne, mamy stały rytm dnia. Ale niewiele to daje w kwestii wczesnego zasypiania, bo temperament mojego dziecka jest dość wymagający (tzn high need baby), a co za tym idzie – moje dziecko nie potrzebuje zbyt wiele snu. Na temat snu małych dzieci wiem całkiem sporo, bo to wiedza związana z moim życiem zawodowym, z praktyką zawodową, znam na ten temat wiele teorii i badań. I pomimo tej wiedzy, wieczorem też wzdycham „długo jeszcze”?
Ale potem, kiedy w końcu mój synek skonany zaśnie ściskając w ręku ulubione „io-io-io” autko, kiedy patrzę na te długie rzęsy, blond strzechę włosów, widzę te same usta mojego męża, widzę swoje oczy w tej małej chłopięcej buzi, myślę sobie, że ja też przed pójściem spać muszę, po prostu muszę, posprzątać kuchnię, załadować zmywarkę, pozbierać zagubiony klocek lego leżący pod sofą w salonie, poukładać rozrzucone w garderobie ubrania, zrobić kanapkę na następny dzień na śniadanie dla męża, podpiąć telefon do ładowania, przygotować sobie szklankę mleka na dobry sen i okulary na stoliku nocnym. Taki mój wieczorny rytuał.
Ja jako dziecko każdego wieczoru domagałam się bujania mnie w kocu, było to tzw „lulu”. Nie było innej możliwości, abym zasnęła bez tego wybujania mnie. Później czekałam na Panoramę, i nie zasnęłam, zanim nie skończyły się te wiadomości. Przeciągałam moment pójścia spać w nieskończoność. Mój synek najprawdopodobniej robi to samo?
Dzieci to przecież mali dorośli. Tak wiele jeszcze przed nimi, ale z drugiej strony, tak wiele już potrafią. Zanim będziemy wkurzać się na ich wieczorne zachcianki, spójrzmy czy nie ma w nich odbicia naszych zachowań. Nawet jeśli teraz padamy z wyczerpania już o 18, to zapewne nie zawsze tak było?Nie zapominajmy o tym. Traktujmy ich tak, jak podchodzimy do siebie czy naszych „dorosłych” potrzeb.
Agnieszka
Haha…tak…doskonale znam takie zachowanie dzieci. Mam to x2 i wiesz…z tego chyba się nie wyrasta, tylko gdy są większe, same znajdują sobie zajęcie tuż przed snem 😉
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
Anna piekneperfumy
Usypianie dzieci łatwe nie jest;). Im bardziej nam zależy aby już zasnęły, tym bardziej one nie chcą spać;).
Natalie Forever
Mnie to może czekać za jakiś czas.
Karolina
Kochana masz rację! Kiedyś mogliśmy szaleć po nocach, a teraz oko mi się przymyka o 19:00…. Dzieci przechodzą ten cykl od początku, a my od razu chcemy, żeby się zachowywali jak dorośli. Komplety brak zrozumienia potrzeb.